Przejawy dawnego kultu światła są obecne w większości naszych obrzędów i zwyczajów - od zapalania gromnicy podczas chrztu, przez zdmuchiwanie świeczek na torcie, po nagrobne światełka.
Najważniejszą cechą światła, wspólną dla słońca i ognia, jest rozpraszanie ciemności. W jasności rozgrywała się codzienność, życie. Jasność była domeną świata uporządkowanego i znanego - kosmosu. Noc była równoznaczna z obumieraniem, z niepoznawalną dla przeciętnego człowieka (poza wiedźmami i magami) sferą chaosu. Pomiędzy tymi dwoma sferami istniało w dawnej kulturze ludowej duże napięcie. W niektórych wioskach podhalańskich aż do lat 30. XX w. istniały jeszcze chałupy, w których życie toczyło się wyłącznie przy świetle dziennym bądź przy świetle płynącym z otwartego (!) ogniska.